Ten artykuł czeka na mnie już od miesiąca albo dwóch. A może i dłużej ;-), bo kwestię wyboru aparatu fotograficznego przerabiałem przynajmniej miesiąc przed narodzinami dziecka. A właśnie od tego oczekiwania na dziecko wszystko się zaczęło. Kasia zasugerowała, że powinniśmy zrobić sobie sesję zdjęciową. Bo profesjonalny fotograf z pewnością będzie w stanie zrobić nam fajniejsze zdjęcia, niż my sami.
A ja zaproponowałem, że może lepiej kupić sobie jakiś lepszy aparat do robienia zdjęć rodzinie i w przyszłości dzieciom, a także przy okazji nauczyć się robienia fajnych fotek. W końcu jakaś lepsza sesja kosztuje pewnie z 1000zł. To lepiej dołożyć drugie tyle i mieć aparat, którym zawsze samemu będzie się dało zrobić dobre zdjęcie.
Słów kilka o wyborze aparatu
Nie będę nikogo oszukiwał. Nie jestem żadnym ekspertem w sprawie fotografii czy w sprawie sprzętu fotograficznego. Kompletnie nie wiedziałem na co mam zwrócić uwagę przy wyborze aparatu, który pozwoli mi na zrobienie fajnej sesji ciążowej czy też fotek mojego nadchodzącego dzieciaka. Ale w końcu człowiek nie musi wiedzieć wszystkiego, jest jeszcze internet. I chodzi mi tu nie o strony właścicieli, którzy dostali kasę za promowanie danego produktu, ale o jakieś mądrzejsze portale zagraniczne porównujące różnego rodzaju sprzęt. Zanim jednak przeszedłem do wyboru konkretnego modelu aparatu musiałem zdecydować się na to czy chcę kupić aparat kompaktowy, aparat z wymienną optyką czy też lustrzankę.
Jako że lubię walić z grubej rury, to początkowo chciałem kupić lustrzankę. W grę wchodził w zasadzie tylko Nikon D3300, który przekonał mnie chociażby tym, że ma w sobie wbudowany samouczek, który miałby ponoć nauczyć mnie robienia nim dobrych zdjęć. Porozmawiałem jednak z ludźmi, którzy potrafią i kochają robić zdjęcia. I po tych rozmowach wiedziałem już, że i ja będę męczył się z lustrzanką i lustrzanka będzie się męczyć ze mną. Musiałem znaleźć coś mniejszego i coś łatwiejszego w obsłudze.
Lubię popadać ze skrajności w skrajność, więc zacząłem przeglądać kompakty :P. Małe, zgrabne, można włożyć do kieszeni. Zdjęcia robią coraz lepsze. Ale nie idealne. Kiepsko jest w przypadku robienia fotek w trudnych warunkach (ciemność). Kiepsko jest z filmami. Kiepski jest obiektyw. Więc szybko to olałem i przeszedłem do aparatów „hybrydowych” (sam nie wiem, czy można je tak nazwać) czyli tych z wymienną optyką.
Przejrzałem internet i po kilu godzinach wiedziałem już, że do wyboru mam w zasadzie dwie opcje. Pierwsza to Olympus E-P5, a druga to Panasonic Lumix GX7. Jakiś czas zastanawiałem się nad tym, który z tych aparatów wybrać, aż w końcu z pomocą przyszedł mi serwis cameradecision.com, który w tej konfrontacji zdecydowanego lidera widział w Panasonicu. Może nie zdecydowanego, no ale lidera. Mało tego, zacząłem przeglądać tę porównywarkę aparatów i okazało się, że w przypadku sprzętu do 2500zł po prostu nie ma lepszego wyboru. Wtedy wiedziałem już, że jeśli chcę kupić aparat do robienia zdjęć dziecku, psu i całej rodzinie, to to jest jedyny słuszny dla mnie wybór.
Moja opinia o Panasonic Lumix GX7
Nie będę zanudzał Cię tutaj parametrami tego aparatu. Po prostu prześlę Cię do strony producenta: http://www.panasonic.com/pl/consumer/aparaty-i-kamery/aparaty-systemowe/dmc-gx7k.specs.html. Ja się na tym nie znam i nic mi to nie mówi. Wiem tylko, że są dobre, co potwierdził mi też znajomy sprzedawca sprzętu fotograficznego, który również polecił mi ten model.
Na początku chcę Ci powiedzieć, że Panasonic GX7 został wyprodukowany w Japonii. I to widać, słychać i czuć. Aparat jest świetnie wykonany. Nic nie skrzypi, nic nie odstaje, nic nie lata. Wszystko fajnie trzyma się kupy i jest do siebie bardzo dobrze dopasowane. Mało tego, część obudowy aparatu jest wykonana z czegoś co mi, laikowi, przypomina gumę. A przynajmniej zewnętrzna część korpusu jest taką gumą właśnie pokryta. Jest ona miękka i zapewnia niezwykły komfort i pewność podczas trzymania aparatu. Japończyk potrafi.
Przechodząc do opisu moich dalszych wniosków odnośnie tego aparatu, to już teraz mogę Ci powiedzieć, że w moim odczuciu Panasonic Lumix GX7 to aparat idealny. Nie da się go co prawda włożyć do kieszeni, ale swoimi rozmiarami wcale mnie nie straszy. Nie jest ani lekki, ani ciężki, dzięki czemu czuć, że ma się w ręce porządny sprzęt, a jednocześnie nie jest on obciążający nawet dla mojej żony. Aparat robi bardzo dobre zdjęcia nawet na trybie automatycznym, co dla mnie jest zbawienne. Ma bardzo fajną funkcję robienia serii zdjęć i co ważne zdjęcia te nie są rozmazane, wszystkie mają dobrą jakość, a gdy w ciągu sekundy zrobi się ich kilka, to można mieć pewność, że któreś będzie dobre.
Mało tego. Aparat ten kręci bardzo dobre filmy, co możecie zobaczyć na moich niektórych nagraniach na Youtube. I ja jestem nawet zadowolony z wbudowanego w niego mikrofonu. Łapie on dźwięk o wiele lepiej, niż różnego rodzaju kamerki sportowe, które miałem okazje wcześniej testować. A przy wyborze aparatu zależało mi też właśnie na tym, aby kręcił on fajne filmy w jakości HD.
Kończąc powiem jeszcze o tym, że z pewnością nie odkryłem nawet 5% możliwości tego aparatu. Gdy je ogarnę, to zacznę pewnie robić zdjęcia jeszcze lepsze, niż te, które widać poniżej (musiałem je skompresować, bo fotkami w pełnym rozmiarze szybko zapchałbym serwer).
Piękne jest dla mnie jednak to, że w tej chwili aparat robi zdjęcia, które mi osobiście podobają się bardzo. Mało tego, robi je nawet wtedy, gdy włączę jakieś dziwne funkcje, których nie rozumiem i aby się ich pozbyć muszę przywracać mu ustawienia fabryczne ;-).