W poprzednim poście pisałem Wam o tym, że dość intensywnie myślimy o tym czy wybrać państwowego czy prywatnego ginekologa. Udało nam się dojść do porozumienia: zapisujemy się i do i prywatnie i państwowo, a jeśli od początku wszystko będzie w porządku, to będziemy stawiać na rozwiązanie bezpłatne – z NFZu. Tak się składa, że w Polsce gdy chce się zapisać do lekarza, to zdecydowanie łatwiej o wolny termin u tego, który przyjmuje prywatnie. Dziś mieliśmy więc przyjemność odbyć pierwsze badanie USG w ciąży, które zrobił nam nasz doktorek. Było cudnie!
Ja wiedziałem, że na którymś badaniu będzie widać i słychać bijące serce mojego dziecka. Nie sądziłem jednak, że uda się je usłyszeć już przy pierwszej okazji. A jednak! Serce biło jak dzwon, jak dla mnie trochę za szybko, ale dowiedziałem się, że tak to ma wyglądać. Kasia na dźwięk serduszka naszego malucha popuściła kilka łez, a i ja byłem mocno wzruszony. No ale w końcu jestem facetem, więc oczy wcale mi się nie spociły 😀
W każdym razie po badaniu wniosków jest kilka
- nie jest to ciąża urojona
- nie jest to ciąża pozamaciczna
- nie ma żadnych większych zagrożeń
Aby nie było tak słodko muszę powiedzieć Wam jednak o jednej rzeczy. Okazuje się, że nasze maleństwo zagnieździło się dość nisko, bo bardzo blisko szyjki macicy. Lekarz nas najpierw postraszył, a później powiedział, że póki co nie ma się czym martwić. W każdym razie, jeśli finalnie dzieciak będzie za blisko szyjki, to może się to skończyć tym, że Kasia będzie musiała leżeć, a na szyjkę założą jej jakiś szew.
W każdym razie póki co jesteśmy dobrej myśli i czekamy na kolejną wizytę u ginekologa, tym razem już państwowo. Ciekawe co tam nam powiedzą 😉 O tym już wkrótce.
No a Wy wzruszyliście się słysząc pierwsze bicie serca Waszych dzieci?