Pewnie wyśmieją mnie mamy, które co drugą noc mają nieprzespaną, bo dzieciak ma kolki lub po prostu nie ma chęci na sen, ale z mojego punktu widzenia wygląda na to, że mój pies zaczął mnie hartować i przygotowywać na to, że na świecie już za chwile pojawi się dziecko, które może nie dać mi spać.
Dlaczego?
Po prostu postanowił mieć sraczkę. A jak ma sraczkę, to budzi mnie co godzinę i prosi, aby z nim wyjść. Jest bardzo mądry, bo inny to by pewnie narobił w mieszkaniu, Welwet na szczęście do tego nie dopuszcza. No i tak właśnie spędziłem ostatnią noc na ciągłym wchodzeniu do łóżka, wychodzeniu, przebieraniu się, wychodzeniu z psem, wracaniu, przebieraniu się, wchodzeniu do łóżka i tak dalej.
Nie ma się co złościć na psiaka. Zmieniamy mu karmę i tak to często wygląda. Piec ciągle je jedno i to samo suche żarcie, a jak dochodzi do jakiejś zmiany to organizm głupieje.
Chciałem się jednak pochwalić tym, że pomimo nieprzespanej nocy udało nam się z Kasią (i Welwetem) skorzystać z tej pięknej pogody. Byliśmy na spacerze w lasku, połaziliśmy, poleżeliśmy i pozapoznawaliśmy się z robaczkami i pajączkami. Pies się wybiegał, a my chociaż odrobinę odpoczęliśmy od miejskiego zgiełku. Poniżej kilka fotek zrobionych aparatem. Jak ja lubię ciszę, spokój, brak ludzi i dźwięk śpiewających ptaków… w latach dziecięcych kompletnie siebie o to nie podejrzewałem.