Totalna znieczulica na ludzkie cierpienie…

Nie jestem jestem jakiś wielkim altruistą i nikogo nie powalę poziomem empatii, nie jestem lekarzem i nie umiem reanimować. Ale mam serce. A z tego co widzę, to wielu ludzi w dzisiejszych czasach serca po prostu nie ma. W dniu wczorajszym miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze.

Właśnie wracałem z psem. Było około 16, słońce grzało dość mocno. Na tyle mocno, aby organizm starszej osoby, który przyzwyczajony był do niedawnych mrozów, na upał zareagował źle. Jakieś 50 metrów od mojego bloku, przy chodniku, którym co chwilę przechodzi kilka osób leżała starsza kobieta. Leżała na plecach obok trzymając torbę z zakupami i torebkę. Miała zamknięte oczy i trzymała się za głowę. Nie podszedł do niej nikt i nikt nie zapytał się czy wszystko z nią ok. Totalna znieczulica na ludzkie cierpienie.

Zdziwiło mnie to tym bardziej, że jakieś 15 metrów od niej stało sobie małżeństwo koło 60tki, które rozmawiało wyraźnie widząc, że tej kobiecie może dziać się krzywda.

No i w końcu to ja podszedłem do tej kobiety z pytaniem czy wszystko z nią w porządku. Okazało się, że kobieta czuje się słabo i w zasadzie, to nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Była osikana i było czuć od niej alkohol. Może dlatego nikt nie chciał jej pomóc? Może widzieli wcześniej, że piła piwo? Nie wiem, nie zmienia to faktu, że ci ludzie nie mieli serca i wykazali się totalną znieczulicą na ludzkie cierpienie, bo problemem nie było tu pijaństwo. A wiesz co?

Owszem, Pani wypiła sobie piwko. Może i jest alkoholiczką. Ale mówiła całkiem przytomnie i do rzeczy. A na głowie miała perukę, która spadła jej, gdy kolejny raz zachwiała się na swoich nogach. A pod peruką miała dwie ogromne blizny, były świeże i okazało się, że nie tak dawno przeszła operację czaszki, która została uszkodzona w jakimś wypadku.

I co? Ciekaw jestem czy tym ludziom było głupio. Chyba tak, bo po pewnym czasie moich zmagań podeszli, aby pomóc w posadzeniu tej kobiety w cieniu, na ławeczce. Na całe szczęście w międzyczasie pomogła mi też jakaś ogarnięta Pani, która poszkodowanej sprawdziła puls i oceniła czy jest ok.

Ludzie myślą, że łajdakiem jest się tylko wtedy, gdy pociąga się za spust. Ludzie sądzą, że zabić można kogoś wtedy, gdy wbije mu się sztylet w serce. Tymczasem jest inaczej. Można doprowadzić do czyjejś śmierci nie podając mu pomocnej dłoni tylko dlatego, że ktoś jest alkoholikiem.

Pamiętaj, czasem trzeba pomóc też alkoholikowi. Bo prawdziwym powodem jego omdlenia może być nie wypite piwko, a nie do końca zrośnięta czaszka.

Jeśli więc w nadchodzącym lecie spotkasz kiedyś kogokolwiek leżącego w dziwnych okolicznościach na słońcu, to zapytaj go, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. Nawet gdyby był pijany, śmierdzący i brudny.

Możesz w ten sposób uratować mu życie.

Ja nie miałbym sumienia, aby to olać. Mnie widać jeszcze totalna znieczulica na ludzkie cierpienie nie ogarnęła.

Mam nadzieję, że Ciebie też.

PS.

Kobieta doszła do siebie. Może poszła do dzieci, może do wnuków, a może poszła pić alkohol. Nie wiem. Wiem, że mam czyste sumienie.

Top content