Wielu z nas miało pewnie okazję niejednokrotnie obejrzeć zdjęcia czy filmy z dziećmi, po zerknięciu na które chciało nam się tylko śmiać. Podobnie jest w przypadku wielu cytatów maluchów, którymi rozkładają nas one na łopatki. A ja wczoraj doświadczyłem czegoś lepszego, otóż dowiedziałem się, że dziecko jest w stanie poprawić mi humor nawet wtedy, kiedy śpi.
Wczoraj była niedziela. Z pozoru zwykły dzień. Dla mnie jednak był to dzień wyjątkowy, a to dlatego, że mój ukochany AC Milan mierzył się z rywalem zza miedzy, czyli z Interem Mediolan. Nie wiem czy już się tym chwaliłem, ale zwyczajnie mam hopla na punkcie Milanu. Już od rana nakręcałem się więc przed meczem. Zapytałem nawet Andrzejka o to, czy Milan go wygra. W odpowiedzi uzyskałem tylko przeczące kiwnięcie głową…
No i muszę przyznać, że Andrzej zna się na piłce, bo Milan niestety poległ. Przegrali 2:3, moje serce krwawiło, ciśnienie skakało, a humor był zły. Było jakoś po 23, gdy jeszcze przed zaśnięciem stwierdziłem, że jestem zbyt zdenerwowany, aby zasnąć. Uznałem, że pójdę do sypialni Andrzejka i popatrzę na niego, jak śpi. No bo to uspokajający widok.
Spotkało mnie tam jednak coś więcej.
Andrzej spał na brzuszku. Spał snem mocnym. W pewnym momencie lekko poruszył nóżką i powiedział:
„Ta ta”.
Śpiąc.
Przez sen.
Podświadomie czuł, że trzeba to powiedzieć, aby tatusiowi poprawić humor. Dzieci są wspaniałe, zawsze potrafią poprawić humor.
No i poprawił, bo na mojej twarzy pojawił się rogal, z którym to poszedłem do łóżka. A i serce przestało krwawić.
Została tylko blizna po kolejnej wtopie ukochanego klubu.