Jakiś czas temu pokazywałem Ci zdjęcie, na którym mogłeś zobaczyć, że szykuję się do badania rezonansem magnetycznym.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kilka tygodni wcześniej miałem bowiem atak rwy kulszowej, który kompletnie rozłożył mnie na łopatki. Po tym, jak otrzymałem wynik rezonansu, a następnie konsultowałem go z neurologiem, postanowiłem się tu wcale nie wypowiadać, aby zwyczajnie nie użalać się nad sobą i nie pokazywać Ci, że jest ze mną coś nie tak. Chodzę od tego czasu do pracy z uśmiechem na twarzy przykrywając nim grymas bólu. Żonę poprosiłem, aby nie pytała mnie o to, jak się czuję, bo nie chcę jej ani okłamywać, ani stresować. A przed resztą rodziny robię dobrą minę do złej gry. Tak samo jest na blogu. I to musiałbym Ci szczerze powiedzieć odpowiadając na pytanie o to, jak wygląda życie z przepukliną kręgosłupa.
W ostatnim czasie doszło jednak do tego, że kilku moich czytelników skontaktowało się ze mną pytając o to, jak tam mój stan zdrowia. To bardzo miłe, że ktoś się tym interesuje. Postanowiłem więc opisać moją obecną sytuację tutaj – na blogu.
Wielopoziomowa dyskopatia o największym nasileniu na poziomie L5-S1
Taki jest wniosek, jaki lekarz zamieścił w wynikach moich badań. Mówiąc krótko: na długości całego kręgosłupa mam jakieś zmian, co z biegiem lat jest naturalne, a najmocniejsze są one w odcinku lędźwiowym, gdzie na poziomach L4 i L5 mam przepuklinę. Po prostu z kręgu (a może z krążka kręgowego, sam już nie wiem, bo nikt tego dobrze nie chce wytłumaczyć) wylała mi się jakaś maź, która gromadzi się teraz wokół niego. Jest to nienaturalne, a samo to zgrubienie sprawia, że mam ucisk na korzenie rdzenia kręgowego. Efekt jest taki, że zwyczajnie cierpię. Cały czas.
Widoczne u mnie objawy przepukliny kręgosłupa
Ból. Cała ta dolegliwość wiąże się z ogromnym bólem. Bólem, który zaczyna się w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, następnie pojawia się w okolicach pośladka, idzie przez udo, pod kolanem, aż do łydki. Czytałem, że boleć może nawet stopa, u mnie na szczęście tego nie ma. Ale i tak jest to trudne do wytrzymania. Jasne, że z bólem da się żyć, ale za cholerę nie da się do niego przyzwyczaić, no i co to za życie, skoro ciągle człowiek zastanawia się jak żyć z przepukliną kręgosłupa i tym ciągłym bólem. Cały czas żyjesz w strachu, że kolejny krok czy ruch skończy się bólem. Że po schyleniu się nie będziesz mógł się wyprostować. Że po wejściu do samochodu będziesz miał problem, aby się z niego wydostać. Życie z rwą kulszową i z przepukliną kręgosłupa na poziomie L4-L5 nie jest niczym przyjemnym, serio. Żeby Ci to zobrazować przedstawię kilka sytuacji z życia wziętych, które pokażą Ci, jakie są objawy przepukliny kręgosłupa w tym rejonie:
- wczoraj skarpetki zakładała mi żona, sam nie jestem w stanie się schylić, aby naciągnąć je na nogę
- gdy wsiadam/wysiadam z samochodu, to zaciskam szczękę i zamykam oczy, z bólu
- mam problem z zakładaniem butów, prawy ma całkowicie poluzowane sznurówki, abym nogę mógł wsuwać, nie wciskać na nogę
- łydka i pośladek kurewsko, ale to kurewsko bolą mnie przy kichaniu
- udo ciągnie mnie, gdy chcę się pochylić nad umywalką, aby umyć twarz
- nawet wtedy, gdy siedzę za przeproszeniem na kiblu, to też czuję ból
- mam problem z: dźwiganiem, schylaniem się, kucaniem, siedzeniem, bezpiecznie czuję się tylko leżąc
- jestem wkurzony, łatwo wytrącić mnie z równowagi
Ja się domyślam, że zaraz pojawią się głosy, że się nad sobą użalam, dramatyzuję i robię z igły widły zamiast starać się to zmienić. Osoby takie będę chyba dożywotnio banował życząc przy okazji, aby z takim bólem nigdy osoby te nie musiały się zapoznawać.
Co zrobiłem, aby sobie pomóc?
Uwierz mi, że robię wszystko, co tylko możliwe, aby w jakiś sposób poradzić sobie z tym nieszczęsnym bólem. Sytuacja wygląda jednak tak, że lekarz neurolog powiedział mi, że będę żył, ale w bólu. Serio, tak właśnie mi powiedział. Dodał, że tych zmian nie da się cofnąć i można tylko robić wszystko, aby sytuacji nie pogorszyć. Stwierdził również, że w jego ocenie mam na tyle duże zmiany, że mogę kwalifikować się do operacji, toteż dał mi skierowanie do neurochirurga.
Operacja to ostateczność, każdy mi to mówi. Dostałem również skierowanie na zabiegi rehabilitacyjne. Podzwoniłem no i fajnie się złożyło, bo najbliższe terminy mieli na 2020 rok. Więc zrobiłem to sobie prywatnie. Nic mi to nie pomogło.
Poszedłem krok dalej i zdecydowałem się na wizyty u masażysty. Ten powiedział mi, że mam strasznie napięte mięśnie, po serii wizyt powiedział, że jest dużo lepiej, ale sytuacja wcale się nie poprawiła. Zalecono mi chodzenie na basen.
Chodzę na ten basen, ale póki co mam wrażenie, że jest tylko gorzej. Rozmawiałem też z neurochirurgiem. Każdy twierdzi, że nie ma na to lekarstwa. Neurochirurg mówi o operacji, rehabilitanci ją odradzają, znajomi lekarze również. I koło się zamyka.
Ja jednak wygrzebałem w internecie lekarza, który twierdzi, że bezoperacyjne leczenie rwy kulszowej jest możliwe. Lekarz ten, stosując metodę poznaną w USA pomógł ponoć wielu ludziom sprawiając, że przepuklina kręgosłupa się zmniejszała, w efekcie czego znikał ból, a ludzie wracali do normalnego życia pamiętając o tym, aby o siebie dbać, ćwiczyć i odpowiednio dźwigać. Metoda ta w Stanach jest bardzo popularna i bardzo skuteczna. W polskich szpitalach nikt jej nie stosuje, bo zwyczajnie nie ma funduszy na to, aby się tym zająć, aby prowadzić badania i rozwijać się w tym zakresie.
Ale ja tej metody spróbuję. Prywatnie. Spróbuję, bo wierzę, że może mi ona pomóc. I mam na to ogromną nadzieję, bo serio nie wyobrażam sobie, aby jeszcze kilkadziesiąt lat męczyć się z tym bólem.
A jak mi już to pomoże, to metodę tę tu dokładnie przedstawię. Może skorzysta z niej ktoś jeszcze.
Aktualizacja: metoda ta u mnie się nie sprawdziła, mowa o zastrzyku nadtwardówkowym.
Aktualizacja 2: Obecnie jestem już po operacji kręgosłupa lędźwiowego. Życie wygląda zdecydowanie lepiej, niż przed nią.