Jeśli Twoja praca polega na tworzeniu czegoś, co wymaga kreatywności, na pewno nie raz zmagałeś się z brakiem weny. Ciężko non stop rzucać nowymi pomysłami i mieć nieograniczoną wyobraźnię, bo jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje limity. Każdy poeta, jak mniemam, pewnego dnia nie wiedział już, o czym ma napisać wiersz. Każdy YouTuber głowił się nad tym, jak nagrać kolejny ciekawy film. I każdy pisarz na jakimś etapie swojej książki zatrzymał się i zapytał: „No dobra, co dalej?”. Jeśli również czujesz się wypalony i szukasz sposobów, by zwiększyć swoją kreatywność, ten artykuł jest dla Ciebie.
Baw się, pracując
Przede wszystkim czynnikiem, który mocno nas ogranicza w działaniu, jest nasza własna psychika. A konkretnie- nasze nastawienie do wielu rzeczy. Widzisz, miałem w swoim życiu okres, gdy chciałem sobie dorobić i postanowiłem, że będę pisał 3 artykuły dziennie. Już po kilku dniach siedziałem zestresowany i mocno wytężałem szare komórki, bo nie wiedziałem, o czym można pisać. Uczucie przymusu, które sam na siebie nałożyłem, sprawiło, że traktowałem pisanie jako coś… Hmmm… Koniecznego. Miałem mniej więcej takie podejście: „O matko, co się stanie, jak tego nie napiszę?! Świat się zawali! Będę biedny! Cholera jasna, muszę, muszę, muszę pisać!” Im bardziej coś „musisz”, tym więcej presji to w Tobie rodzi. A jak wiadomo, spięty umysł nie jest w stanie wydać dobrych owoców. Pisząc artykuły na siłę, po prostu czułem, że nie są tak dobrej jakości, jak te, które pisałem po prostu dla siebie. Więc pewnego dnia postanowiłem, że pierdzielę to- zmieniam nastawienie. Od tej pory myślałem, że nie piszę dla pieniędzy, a po prostu dla ludzi. Żeby przekazać im jakąś cząstkę wiedzy. Obniżyłem dzienny limit do dwóch artykułów i stwierdziłem, że jak go przekroczę, to fajnie. A jak się nie wyrobię, trudno. Przecież to nie żadna apokalipsa. Piłem sobie zieloną herbatkę, słuchałem muzyczki, podchodziłem do swojej pracy na luzie. Nawet zacząłem traktować ją jako pewnego rodzaju wyzwanie i zabawę, więc pisanie sprawiało mi autentyczną przyjemność. Więc oto moja rada dla Ciebie- uświadom sobie, że cokolwiek się nie stanie, dasz radę. Przecież, nawet jeśli pracujesz w dużej korporacji, która nakłada na Ciebie mnóstwo stresu, nie musisz tam pracować. Chcesz. A jeśli nie podołasz i Cię zwolnią? No trudno, znajdziesz coś innego. Być może nawet lepszego, bo przynajmniej pozwalającego się rozluźnić na co dzień. Potraktuj życie jako zabawę. Ciesz się nim. Wykazano, że nawet wymuszony uśmiech powoduje wyzwolenie hormonów szczęścia. Gdy będziesz uśmiechnięty, świat odpowie Ci tym samym. Niech Twoja praca będzie w Twoich oczach czymś ekscytującym i wartościowym. Naprawdę łatwo jest zmienić swój punkt widzenia. O wiele lepiej się tworzy, patrząc na daną kwestię przez różowe okulary.
Znajdź czas na przerwę
Pisałem o tym, że hormony stresu obniżają naszą efektywność. Dlatego, jeżeli na przykład śpisz po pięć godzin dziennie, tym samym nie regenerując się w pełni, nie dziw się, że nie działasz na pełnych obrotach. Być może nie masz czasu na dłuższy pobyt w łóżku, to zrozumiałe. Postaw więc na zwiększenie samej jakości snu. Można to osiągnąć na przykład dzięki olejkowi lawendowemu. Jego zapach zwiększa długość fazy snu REM, czyli tej najważniejszej dla organizmu. Tylko nie kupuj syntetycznego, bo nie działa. Ponadto możesz pić regularnie melisę albo walerianę, które oprócz obniżenia poziomu kortyzolu mają działanie antyoksydacyjne. Innymi słowy- chronią komórki przed szkodliwym działaniem stresu, a także poprawiają odporność, czy nawet zapobiegają mutacjom DNA, które powodują nowotwory. Innym sposobem będzie picie mulungu. Zawarty w wyciągu z tej tropikalnej rośliny kwas gamma- aminomasłowy (GABA) ma działanie hamujące na układ nerwowy. Sporo leków na depresję czy schizofrenię działa właśnie podnosząc stężenie GABA. Oprócz dobrego snu istotne jest również rozluźnienie się w trakcie dnia. Zrób sobie 15 min przerwy po każdych dwóch godzinach pracy, o ile możesz. Wykorzystaj ją na relaksujący masaż łydek, czy medytację. Szczególnie ta druga opcja jest polecana każdemu twórcy, ponieważ już 15 minut dziennie wyciszenia umysłu i kontrolowania oddechu znacząco poprawia koncentrację, obniża poziom kortyzolu, zwiększa wydzielanie hormonów szczęścia i na dodatek poprawia zdolność mózgu do tworzenia nowych połączeń między neuronami. Zaleca się medytować 30 minut dziennie, więc ja na przykład rozbijam to sobie na dwie krótsze sesje. I uwierz, to daje kopa. Warto także oglądać śmieszne filmiki, czytać książki, chodzić na basen, czy bawić się ze zwierzętami. To wszystko pomaga się odprężyć. A najlepszym lekarstwem na stres jest kontakt fizyczny z drugim człowiekiem. Przytulnie nawet o 200% obniża kortyzol, jednocześnie powodując wystrzał zbawiennej dopaminy, znanej z tego, że ma działanie motywujące. Że już nie wspomnę o pocałunkach, czy seksie. Reasumując- rozplanuj swój dzień tak, by zmieścić w nim czas na relaks. Najlepsze pomysły często przychodzą wtedy, kiedy ich nie szukasz.
Szukaj inspiracji
Wzorowanie się na innych może być niekiedy korzystne. Ale kopiowanie ich kropka w kropkę już nie. Nie tylko ryzykujesz oskarżenie o plagiat, ale i tracisz na oryginalności. Moja rada polega więc na tym, że jeśli brakuje Ci pomysłów, poszukaj w internecie czegoś, co Cię zainspiruje. Nie po to, by podkraść od twórcy A połowę materiału, a drugą zabrać twórcy B. Bardziej w celu skłonienia umysłu do samodzielnych przemyśleń na dany temat. Ja na przykład przeglądam YouTube i kiedy widzę filmik pt. „Siedem sposobów na szczęśliwe życie”, nawet w niego nie wchodzę. Zaczynam pisać artykuł pod tytułem „dziesięć sposobów na szczęśliwe życie”, ale wrzucam tam swoje własne rozkminy. Dopiero gdy ewentualnie brakuje mi jednego czy dwóch podpunktów, wchodzę w podobne filmiki i patrzę, co inni ludzie mają do powiedzenia. Jeśli zgadzam się z ich obserwacjami na temat życia, piszę w artykule coś podobnego, ale oczywiście opierając się na własnym doświadczeniu, a nie przepisując słowa i przemyślenia innych ludzi. Ludzki umysł ma to do siebie, że nie może tak po prostu tworzyć nowych rzeczy z niczego. Każda nasza myśl opiera się o to, co już znamy. Na przykład możesz sobie wyobrazić kolor pomarańczowy, bo go widziałeś. Ale nie wiesz, jak wygląda kolor fpfpffffpff, gdyż z czymś takim niedane Ci było się nigdy wcześniej spotkać. Nasze doświadczenia są bazą do wszystkich wyobrażeń i przemyśleń. Więc wniosek nasuwa się sam- im więcej doświadczysz, tym więcej sam możesz „wytworzyć”. Oczywiście słowo „wytworzyć” jest tu uproszczeniem, gdyż nie tworzymy niczego ot tak, a jedynie „obrabiamy” to, co już znamy i nadajemy temu swoje własne interpretacje. Czytaj dużo książek, oglądaj filmy, poznawaj nowych ludzi, a najlepiej- podróżuj. Wszystko, co poszerzy Twoje perspektywy, sprawi, że będziesz mieć więcej punktów odniesienia. Ważne jest, by nie ograniczać się i skubnąć trochę z każdej dziedziny życia. Znam na przykład ludzi, którzy słuchają tylko rocka, bo uważają go za jedyny dobry gatunek muzyczny. Ja, mimo iż też uwielbiam rocka, czasem puszczę sobie electro, innym razem trance, a niekiedy nawet rap. Lubię być elastyczny i rozumieć każdy punkt widzenia. Zamykanie się w czterech ścianach swoich preferencji sprawia, że z własnej woli odbieramy sobie sporo możliwości. Kiedyś nie lubiłem koszykówki. Wszytko dlatego, że w podstawówce miałem klasę, z którą nie dało się w luźnej atmosferze pograć, bo każdy zaraz spinał cztery litery, jeśli przegrywaliśmy. Później, już w technikum, nie zrażając się, dołączyłem do grupki znajomych, grających w kosza, bo stwierdziłem, że lepsze to, niż się nudzić. I wiecie co? Polubiłem tę grę. Tak więc każdemu dzisiaj doradzam, nauczony życiem, że zanim coś ocenisz, spróbuj tego kilka razy. Bo za pierwszym razem coś może być nie tak, za drugim również, ale za trzecim wszystkie okoliczności będą na tyle sprzyjające, że ujrzysz pełnię potencjału danej rzeczy. Więc zaznaj wszystkiego, czego możesz zaznać. To zwiększy Twoje pole do popisu.
Dotleń szare komórki
Zasada działania wszystkich komórek w naszym organizmie jest prosta- materiał energetyczny (np. glukoza) jest za pomocą tlenu spalany, by powstała w nich energia. Co ciekawe, mózg stanowi około 2% masy naszego ciała, a zużywa aż 20% całego tlenu, który sobie dostarczamy. Dlatego tak ważnym jest właściwe oddychanie. Po pierwsze naucz się głęboko i poprawnie wciągać powietrze przeponą. W internecie znajdziesz mnóstwo treści na ten temat. W tym artykule muszę się skupić na czym innym. Po drugie często wychódź na świeże powietrze, na przykład spacerując, albo biegając. Jeśli mieszkasz w centrum Krakowa, może być ciężko, no ale jakoś dasz radę. Po trzecie- aktywność fizyczna, nawet ta w domu, doskonale usprawnia przepływ krwi przez organizm. A jak wiadomo, im lepiej krąży krew, tym łatwiej zaopatrzyć mózg w tlen i substancje odżywcze. Badania pokazują, że już po 15 minutach treningu znacząco wzrasta Twoja koncentracja i szybkość myślenia. No i po czwarte- warto stosować produkty, które rozszerzają naczynia krwionośne i wykazują korzystny wpływ na procesy myślowe. Liderem jest tutaj kurkuma. Jeśli nie lubisz jej smaku, nic straconego- kup ekstrakt w aptece, albo sklepie internetowym. Dobrze działa również imbir, chili albo arbuz. No i zimny prysznic, ale nie wszyscy z uśmiechem się go podejmą. Żyj zdrowo i dbaj o swoją dietę, a Twój mózg będzie niczym superkomputer.
Nie bój się popełniać błędów
I na koniec coś, co wielu z nas podcina skrzydła- bardzo boimy się, że dzieło, które stworzymy, będzie niedoskonałe. I w konsekwencji w ogóle nie podejmujemy działania. Taki perfekcjonizm jest uzasadniony, gdyż wszędzie, gdzie nie spojrzeć, trafić możemy na „wielkich wyrafinowanych krytyków”, którzy nie omieszkają wypomnieć nam wszystkich ewentualnych błędów. A nawet jeśli żadnych nie zauważą, po prostu nas „pocisną” dla samej satysfakcji, że kogoś mogli zranić lub zdenerwować. Po prostu krytyka ich napędza. Gdyby to jeszcze była konstruktywna krytyka, która pomoże nam się rozwinąć i poprawić mankamenty, to pół biedy. Ale nie. To najczęściej zwykle buractwo. Ile już razy, oglądając całkiem dobry film, wchodziłem w komentarze i widziałem coś w stylu „Co to za gówno? „, „Ale gniot… „, „Kogo to ku**a śmieszy?!”. Ile razy, gdy ktoś prosił o ocenę wiersza, albo opowiadania, zostawał zjechany co najmniej, jakby popełnił jakąś zbrodnię. To przykre, bo niektórzy faktycznie biorą sobie słowa nienawiści do serca i na przykład przestają całkowicie tworzyć, ponieważ myślą, że są do bani. Ja sam miewałem w życiu gorsze chwile i pisząc artykuł, kasowałem go w połowie, gdyż nagle coś mi w nim nie spasowało. Co masz zrobić, jeśli i Ciebie hamuje obawa przed wyśmianiem lub samokrytycyzm? Po prostu miej te głupie myśli gdzieś i twórz dalej. Napisz pierwszą rzecz, która przyjdzie Ci do głowy i niech się dzieje, co chce. Bo przecież nie chodzi o to, byś był doskonały. Cała zabawa polega na tym, by iść naprzód i się rozwijać. A nic nie rozwija lepiej niż praktyka. Dlatego uważam, że jakiekolwiek działanie jest dużo lepsze niż brak działania. Nawet jeśli Twoje wypociny z początku będą słabe, nie poddawaj się. Z czasem będzie Ci szło coraz lepiej i lepiej. Miej też świadomość, że niemiłe słowa internetowych komentatorów nie świadczą źle o Tobie, a o nich samych. Ktoś, kto jest w dobrym humorze i odnosi w życiu sukcesy, nigdy nie będzie chciał pociągnąć drugiego człowieka na dół. Od ludzi prawdziwie spełnionych usłyszysz słowa zachęty. Powiedzą Ci też, co możesz poprawić, by następnym razem było lepiej. Tylko nieudacznicy i sfrustrowani imbecyle obrażają bezpodstawnie innych. Tak więc miej to gdzieś. Rób swoje.
Artykuł przygotowany przy współpracy z czytelniczką, która zechciała podzielić się tu swoimi przemyśleniami