Powiem Ci, że z tym prowadzeniem bloga to jest tak, że albo brakuje pomysłów na teksty, albo jest ich cała lawina. Przez lawinę rozumiem z 3-4 inspiracje ;-). No i ja właśnie mierzę się z taką lawiną. A niwelować zacznę ją od pary.
Pary puszczonej z ust.
Nie wiem jak Ty, ale ja bardzo nie lubię deszczowej jesieni, mroźnej zimy i gorącego lata. Czyli nie lubię warunków pogodowych, które w Polsce panują przez większą część roku. Może dlatego jestem taki marudny.
Ale nie o tym miałem pisać.
Lubię natomiast ten fragment lata, który następuje po największych upałach, gdy na dworze jest temperatura bardzo przyjemna i pozwalająca na to, aby spacerować bez pocenia się w długich spodniach lub bez zamarzania w krótkich. Zarówno na ranem, jak i w południe czy wieczorem. To mój ulubiony okres w ciągu roku, który powtarza się też późną wiosną.
Jest pięknie, do wyjścia z domu nie trzeba się specjalnie przygotowywać, człowiek się nie poci, nie zamarza. Dla mnie ideał, gdybym wiedział, w którym kraju jest tak przez cały rok, to z chęcią bym się do niego przeprowadził. Musiałbym jednak wcześniej rozstać się z moją żoną, bo ona niestety przykuta jest do swojego miasteczka.
Dobra, do rzeczy 😀
Z wielkim smutkiem muszę przyznać, że powoli kończy się czas tego przyjemnego dla mnie okresu. Raz, że coraz częściej na dworze leje deszcz, a dwa, że zaczyna robić się bardzo chłodno.
Bo wyobraź sobie, że w czasie wczorajszego porannego spaceru z psem (okolice godziny 7:00) na dworze było na tyle zimno, że oddychając puszczałem parę z ust. To straszne, ale lato się kończy :(.
A pomyśleć, że gdy byłem mały, to bardzo lubiłem temperaturę powietrza, w której dało się puszczać tę parę. Czułem się wtedy taki dorosły, bo wyobrażałem sobie, że palę papierosy.
Na szczęście na tym się skończyło, bo byłem na tyle rozsądny, że po prawdziwe fajki nigdy nie sięgnąłem. Szkoda tylko, że zima i jesień są na tyle nierozsądne, że co roku sięgają i mnie.
A Tobie też zdarzało się bawić w ten sposób na chłodnym powietrzu? ;-)?