Kurcze Święta idą, to powinno być miło, słodko i przyjemnie. Powinno być tak w życiu, a także na blogu. A skoro w życiu nie jest, to i na blogu do tego dopuścić nie mogę. Ale nie dlatego, że robię komuś na złość, ale dlatego, że mam nadzieję, że pośród tysięcy osób, które to zobaczą znajdzie się kilka, które przy okazji kolejnych Świąt nie będą robić tego, co widzę dookoła.
A co widzę?
Widzę szaleństwo. Widzę znerwicowanych ludzi. Widzę ludzi przepracowanych.
Źle mi się to widzi.
Byłem dziś na zakupie w Tesco. Chciałem kupić mandarynki, goździki i śmietanę. W sklepie spędziłem godzinę, bo jak idiota stałem w kolejce zamiast wyjść i kupić to w spożywczaku. A wszystko przez piłeczkę, którą dodatkowo wrzuciłem do koszyka w ramach prezentu dla jednego osobnika, który to należy do naszej rodziny. Tak czy inaczej, żałuję, że tam stałem.
Muszę Ci szczerze powiedzieć, że nigdy wcześniej nie widziałem takich kolejek. To dlatego, że zakupy staram się robić wcześniej, unikając tego szaleństwa. Ale tak się złożyło, że w tym roku żonie zabrakło kilku produktów i musiałem się trochę powkurzać.
Dla jasności: w kolejce większość ludzi była wkurzona, zestresowana. Większość marudziła i zrzędziła. Większość udając się do tego sklepu nie pomagała sobie, swojemu zdrowiu, ani Świętom.
Dobra, wyjdźmy z tego sklepu. Chodźmy na parking i na drogę.
Tam widziałem niezliczone ilości samochodów. Nie wiedziałem, że tyle ich jest w Tarnowskich Górach. Na rondo, na które normalnie wjeżdża się 10 sekund dziś wjeżdżałem też 10, ale minut. Widziałem wiele gestykulujących kierowców, którym pęknąć mogła żyłka. Widziałem kierowców przestraszonych, którzy nie potrafili włączyć się do ruchu. Ale na całe szczęście widziałem też kierowcę, który wraz z pasażerami bardzo szeroko się uśmiechał. Szkoda tylko, że ledwo było go widać przez ten dym od sam wiesz czego.
Dobra, wysiadamy z samochodu. Czas wejść do domu. Tam od tygodnia widzę ciężarną żonę, która pomimo moich próśb uparcie sprząta. Wyciera podłogi, karnisze, uszczelki, kaloryfery, żarówki. Myje okna, pierze buty. Serio, wysila się potężnie i zajmuje się porządkowaniem rzeczy, do których zagląda chyba raz w roku. Przed Świętami, gdy je sprząta.
Mało tego, w lustrze widziałem gościa, który po pół roku życia w tym mieszkaniu akurat przed Świętami postanowił rozkręcić całą instalację odpływu wody w łazience oczyszczając ją i montując ponownie.
Wariat.
Wariaci.
Potencjalni zawałowcy.
No właśnie, bo do tego zmierzam: ciekaw jestem czy w okresie Świąt zwiększa się ilość osób dostających zawału czy wylewu. Zastanawiam się czy w tym okresie mamy więcej zgonów.
Podejrzewam, że tak.
Dlatego błagam Cię. Nie wariuj. Przed Świętami i w Święta wyciszaj się, słuchaj kolęd i piecz ciasta. Bo wiadomo, tego typu przygotowań uniknąć się nie da. Ale serio, swobodnie można sobie odpuścić kupowanie bzdurnych rzeczy, wycieranie kurzu z żarówki zamontowanej w lampce znajdującej się na dnie szafy czy też innych tego typu pierdół.
Nie o to w tym wszystkim chodzi. Idź więc teraz do dużego pokoju, włącz światełka na choince i uściśnij swoją drugą połówkę.
Jeśli nie masz choinki, to skup się na tym drugim. Jeśli nie masz drugiej połówki, to poszukaj jej. Może też przeczyta ten tekst i spotkacie się pod jakimś pięknym dębem.
Kto wie?