W piątek w czasie rozmowy z żoną zadałem jej pytanie o to, ile dni zostało nam do porodu. Odpowiedziała, że 69. A ja wiadomość tę przyjąłem z uśmiechem na ustach. Lubię bowiem tę liczbę.
Dziś mamy jednak poniedziałek, a nam do dnia porodu zostało 66 dni.
ŻE CO, ILE? 66? PRZECIEŻ LEDWO DOWIEDZIELIŚMY SIĘ O CIĄŻY.
JAK TO? JA SIĘ NIE ZGADZAM. JESTEM ZMĘCZONY PRZY JEDNYM DZIECKU I DRUGIE NIE MOŻE URODZIĆ SIĘ JUŻ ZA 66 DNI!
AAAAAAAAAAAAA
…. jeśli dni te będą mijały równie szybko, jak te trzy ostatnie, to nawet nie zdążymy się obejrzeć, a za uszami wrzeszczeć będzie nam mała, słodka Ania. I tak sobie postanowiliśmy, że czas wrócić do mojego wpisu z przeszłości, w którym pisałem o tym jak wyglądać powinna wyprawka dla noworodka. No i trzeba podjąć kroki, aby wyprawkę tę zebrać. Oczywiście nie w 100%, bo jak się okazuje jest to niepotrzebne, ale w takim stopniu, aby żadnego z nas nic nie zaskoczyło.
W związku z tym, że w najbliższych tygodniach będziemy zaopatrywać się w sporo rzeczy, to postanowiłem stworzyć na blogu serię związanych z tym artykułów. Będę pisał głównie o tym, za co ja będę odpowiedzialny. Ale postaram się wycisnąć też jakieś informacje z mojej żony, aby móc dać Ci znać w co zaopatrzyliśmy się z rzeczy takich jak np. kosmetyki. Ja tego nie ogarniam, a Kasia sporo w temacie wie, sądzę więc, że podejmie mądre decyzje, które mogą być dla kogoś w przyszłości wsparciem.
Co kupuję ja?
Ja się biorę za sprawy wielkogabarytowe :D. Ustaliłem z Kasią, że jestem odpowiedzialny za zakup takich rzeczy jak: wózek, fotelik do samochodu, bujaczek. Zastanawiamy się jeszcze nad nawilżaczem powietrza, ale o tym to może przygotuję nawet osobny wpis. Więcej na głowie ma moja żona.
Co kupuje żona?
Wiadomo, że kobiety są mądrzejsze i sprytniejsze, nie było zatem niczego dziwnego w tym, że Kasi przypadło do ogarnięcia więcej rzeczy. Musi kupić takie pierdoły jak kosmetyki (w końcu rodzi się dziewczynka), szczoteczki, buteleczki, płyny do przemywania pępka, chusteczki nawilżane czy płyny do prania ubranek. Będzie też musiała przejrzeć garderobę naszego dzidziusia, aby stosownie ją uzupełnić. Na całe szczęście jest co przeglądać, bo rodzina hojnie obdarowała nas ubrankami po swoich dziewczynkach, które zdążyły już podrosnąć.
(Nie hejtuj mnie, tak tylko gadam, że żona będzie miała więcej roboty. Zauważyłem, że jest w ciąży i z pewnością jej pomogę).
Przy drugim dziecku zamoty jest zdecydowanie mniej
Dziwnie zabrzmiał ten nagłówek. Ale to dlatego, że mam tu na myśli cały czas zbieranie wyprawki. Bo przy tym zamieszczania jest przecież zdecydowanie mniej, w końcu część rzeczy zostaje nam po pierwszym dziecku. Mam tu na myśli: ubranka, tetry, łóżeczko, kołderka, pościel, termometr, śpiworek czy inne gadżety jak karuzela nad łóżko czy miś szumiś. Jedne są mniej potrzebne, inne bardziej. Każdemu przydaje się co innego i przy pierwszym dziecku dobrze się to weryfikuje. My mamy to już za sobą i wiemy, że nawet jeśli czegoś nam zabraknie, to świat się nie wali.
Wierz mi. ;-). Wiem, że Ty jesteś perfekcyjny i o niczym nie zapomnisz, ale mi się zdarzyło i jakoś daliśmy radę ;-).