My z Kasią ciężko pracowaliśmy, kłóciliśmy się, stresowaliśmy się, a teraz jesteśmy szczęśliwi. Andrzejstres związany ze zmianą otoczenia odreagowywał początkowo nocą, teraz ma swój pokój i wygląda na zadowolonego. A jak na przeprowadzkę zareagował pies? O tym właśnie chcę dziś napisać.
Welwet trafił do nas, gdy miał 3 miesiące. Od tego momentu cały czas mieszkał z nami na tarnogórskiej Osadzie Jana, w bloku, na trzecim piętrze. Miejsce to było jego domem, znał tam każdy zakątek, każdy zapach, a do domu z zamkniętymi oczami i z pijanym właścicielem trafić umiał o każdej porze dnia i nocy. Był do tego miejsca bardzo przyzwyczajony, tak jak i do swojego domu przyzwyczaja się każdy pies, dla którego nawet wyjazd w nowe miejsce w okresie wakacyjnym może być powodem do niezłego stresu. Zwłaszcza, gdy mies ma tak kruchą psychikę jak Welwet.
I to właśnie dlatego byłem bardzo ciekaw tego, jak mój pies zniesie przeprowadzkę. Teraz, gdy dochodzi on już do siebie wnioskami z moich obserwacji mogę podzielić się z Tobą. A było to tak…
Na początku była masakra. Pies nie umiał znaleźć sobie miejsca, nie umiał się uspokoić. W nowym mieszkaniu, pomimo tego, że były w nim stare meble, stare zapachy i starzy właściciele, pies czuł się tak, jakby był w nim na chwilowych odwiedzinach. Tak jak to jest, gdy idziemy do kogoś z Welwetem. Posiedzi chwilę, a później nerwowo spogląda na mnie sugerując, że czas już spadać i wracać do domu. Tutaj było to samo. Ba, było nawet gorzej, bo już pierwszego dnia Welwet podjął próbę ucieczki z nowego mieszkania. Pamiętam tę chwilę – odwiedził nas szwagier z narzeczoną, a pies wykorzystał moment, w którym wychodzili z mieszkania i uciekł przez otwarte drzwi. Mało tego, trafił też na otwarte drzwi od klatki, więc dorwałem go dopiero na chodniku. Troszkę mnie to zestresowało, jego chyba też bo w zasadzie to sam do mnie podszedł, gdy tylko wyszedłem z klatki ;-). W każdym razie już od pierwszego dnia widziałem, że Welwet nie rozumie, że to jego nowy dom. Widziałem też, że był nadmiernie pobudzony no i nerwowy, przez co nie umiał usiedzieć w jednym miejscu.
Jeszcze jedna ciekawostka z pierwszych dni. Wcześniej mieszkaliśmy na trzecim piętrze, teraz wylądowaliśmy na parterze. Welwet już o tym wiedział, a mimo to po pierwszych dwóch spacerach wracając do domu nie zatrzymywał się przy naszych drzwiach, ale instynktownie wchodzić chciał na kolejne piętra. To na szczęście minęło mu bardzo szybko.
W kolejnych dniach pies wyraźnie się uspokajał, aczkolwiek teraz, po 2 tygodniach, nadal w moim oczach nie doszedł do siebie w 100%. Ciągle za nami chodzi, nie potrafi sam zostać w którymś pomieszczeniu. Ciągle ma nas na oku. I jeszcze nie odnalazł swojego ulubionego miejsca. Jeśli tego nie zrobi, to będziemy musieli mu w tym pomóc kupując być może jakieś legowisko.
Pierwszy samotny pobyt w nowym mieszkaniu
Tego bałem się najbardziej. A to dlatego, że w przeszłości zostając samotnie w mieszkaniu Welwet potrafił zjeść nam drzwi, kanapę czy część szafki na buty. Serio, na myśl, że miałoby się to powtórzyć w nowo wyremontowanym mieszkaniu robiło mi się słabo. Miałem ogromne obawy, że pies poczuje się niepewnie i znowu będzie odreagowywał. Na szczęście było inaczej.
W ciągu tych kilkunastu dni Welwetowi kilkukrotnie zdarzało się już zostawać samotnie w domu. Nie było żadnych szkód, żadnych zniszczeń. Jedynie było kilka pisknięć wyrażających niezadowolenie i smutek z pozostawienia go w domu. To jednak jest dla nas standardem. Wiemy, że pies nie piszczy przez kilka godzin, ale po prostu kilka razy piśnie wylewając swoje żale.
Dziwi mnie brak zamiłowania do balkonowania
Kurcze, chciałem zmienić mieszkanie na takie z balkonem z myślą również o tym, aby frajdę z niego miał pies. Sądziłem, że to balkon będzie miejscem, w którym pies będzie najchętniej przebywał. Tymczasem póki co jest zupełnie inaczej. Wchodzi tam w zasadzie tylko na nasz przykaz lub z nami, kiedy wszyscy tam siedzimy. Nie jest fanem balkoningu, ale kto wie – może jeszcze się to zmieni, gdy w 100% oswoi się z nowym miejscem.
A kiedy to nastąpi? Nie wiem, obstawiam, że ze miesiąc będzie już w pełni normalnie.
A może Ty masz w temacie jakieś doświadczenie? Jak przeprowadzkę zniósł Twój pies?