Pamiętam jak w czasach mojej wczesnej młodości sam nie potrafiłem rozgryźć jak to jest z moim refleksem. Z jednej strony potrafiłem dobrze grać na bramce grając czy to w piłkę nożną, czy też ręczną, a z drugiej strony słabiej reagowałem na próby uderzenia mnie. Miałem też problemy z grami w strzelanki, bo zawsze zanim zorientowałem się, że w moim polu widzenia pojawił się rywal, to dostawałem headshota :D. Ale to akurat dobrze, bo dzięki temu nie wkręciłem się za bardzo w gry.
W każdym razie minęło wiele lat, aż w końcu odnalazłem fantastyczny sposób na trening refleksu. Nie byłem zbyt tajemniczy w tytule wpisu, więc wiesz już, że w treningu tym znacząco pomaga dziecko. Sam pewnie znasz o wiele więcej sytuacji, w których rodzic musi wykazywać się swoim refleksem. Ja wymienię tylko trzy z nich:
- karmienie. Dla mnie to jest najlepsze. Pamiętam moje pierwsze próby karmienia Andrzejka. Gdy dawałem mu mięsko czy ziemniaczki, to jeszcze pół biedy, bo zbierałem je z ziemi lub wybierałem z jego włosów. On zawsze potrafił mnie zaskoczyć uderzając w łyżeczkę czołem, dłonią, palcem, policzkiem, brodą lub językiem. Gorzej było, gdy dawałem mu zupkę lub wodę, no bo cieczy już tak łatwo sprzątnąć się nie da. A co dopiero, gdy dziecko karmi się jakimś czerwonym barszczykiem. To jest opcja dla zaawansowanych rodziców o dobrym refleksie, którzy w mgnieniu oka są w stanie wyczuć zamiary dziecka, które w każdej chwili może zaatakować łyżeczkę lecącą do jego ust 😉
- nauka i zabawy z dzieckiem. Często bawię się z Andrzejkiem w okolicy różnych przedmiotów, które są niebezpieczne, a z naszego życia usunąć ich się nie da. Nie mówię tu o żelazkach i gwoździach, ale o poduchach, krzesłach czy talerzach ;-). Synek z zaskoczenia potrafi pociągnąć każdą z tych rzeczy zrzucając ją na ziemię, przewracając ją lub przewracając siebie, gdy okazuje się, że ciągnąc za poduszkę jednak nie da się podciągnąć do kanapy. Z bólem serca muszę przyznać, że przy takich sytuacjach dochodziło u nas do nerwowych chwil, ale to chyba przeżywa każdy rodzic. W każdym razie takie sytuacje zmuszają do poprawy refleksu, który daje szansę na zapobiegnięcie różnym wpadkom.
- samodzielne zabawy dziecka. To na 100% zna każdy z nas. Kiedy na podłodze położymy 100 zabawek i 1 rzecz niebezpieczną, to dziecko pójdzie do tej rzeczy niebezpiecznej. Inna kwestia to próby przewrócenia stołu, przesunięcia kanapy, urwania kaloryferów czy obgryzanie listw przypodłogowych. Wszystkiemu temu trzeba zapobiegać. A z biegiem czasu przychodzi to o wiele łatwiej.
Po 9 miesiącach z Andrzejkiem serio mam o wiele lepszy refleks, niż kiedyś. Teraz szynka nagle spadająca z kanapki nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Potrafię ją szybko złapać. Podobnie jak widelec strącony ze stołu czy zabawkę lecącą w stronę psa ;-).
Podsumowując: uważam, że dziecko to nie tylko wspaniała osoba, która nadaje naszemu życiu sens. To też doskonały trener refleksu, z usług którego według mnie korzystać powinni snajperzy, policjanci, wojskowi i bokserzy, dla których dobry refleks to często kwestia życia i śmierci.
Jeśli więc ktoś zastanawia się nad tym czy warto mieć dziecko, to ma kolejny argument za ;-).