Cześć Wam ;-). Słuchajcie, od wtorku jestem dość mocno chory. Wysoka gorączka, bóle gardła, katar, kaszel, ból klatki piersiowej i inne dziadostwa. Generalnie leżę, jem leki, piję syropki i herbatki, które przygotowuje mi moja Kasia, za co bardzo jej dziękuję.
I przy tej właśnie chorobie zaczynam rozumieć to jak bardzo cenić trzeba swoje zdrowie. Cenić nie dla siebie, ale dla swojego dziecka.
[blockquote author=”Zbyszek”]Ja wiedziałem, że mamie i tacie L4 się nie należy. Wiedziałem, że do dziecka zdrowie muszą mieć zawsze. Wiedziałem, ale to do mnie nie docierało. Do teraz.[/blockquote]
Ja od tych kilku dni ledwo jestem w stanie trafić czopkiem w wiadome miejce. Słabo funkcjonuję, niemalże nie ogarniam rzeczywistości. I jakoś sobie nie wyobrażam, abym w takim stanie miał opiekować się dzieckiem.
A w czerwcu pojawi się u nas dziecko i pewnie zdarzą się dni, w którym po prostu rodzicom przydałoby się to L4. A w rodzicielstwie L4 nie ma.
Podziwiam wszystkich rodziców, którzy pomimo choroby, nieszczęść, pracy, wysiłku, braku sił, braku zdrowia i braku energii zawsze są rodzicami i zawsze dbają o swoje dzieci. Podziwiam swoich rodziców i dziękuję za to, że zawsze mieli do mnie zdrowie 😉
Gdy chodziłem do szkoły, to (zabrzmi to strasznie), ale choroby mnie cieszły. Mogłem sobie posiedzieć w domu, pograć w gry, ewentualnie poprzepisywać zeszyty i generalnie wszystko miałem w dupie. Nawet jeszcze w czasach pracy na etacie, gdy miałem umowę o pracę i przysługiwało mi prawo do zwolnienia chorobowego, to różne dolegliwości też potrafiły mnie cieszyć.
Dziecko wszystko zmienia.
Dlatego mam nadzieję, że Bóg zesłał tę chorobę na mnie właśnie teraz, abym wychorował się za wszystkie czasy. Abym się nacierpiał i stracił tę energię teraz, gdy moje dziecko jeszcze jej nie potrzebuje. Oby tak było. A Was proszę, abyście przy każdej okazji życzyli mi zrowia.
Bo ono jest najważniejsze.