Chyba każdy z nas oczekując na dziecko czeka w pierwszej kolejności na te chwile, w których będzie mógł po raz pierwszy poczuć ruchy swojej pociechy. Mnie przyszło czekać na to aż do dziś. A wierzcie mi, że nie mogłem się już doczekać, bo Kasia ruchy czuła znacznie wcześnie i wciąż dziwiła się, że ja tych jakże potężnych kopniaków zupełnie nie czułem.
No ale dziś położyłem swoją wątłą łapkę na rosnącym brzuszku mojej żony i cierpliwie czekałem na to, że młody łaskawie wykona jakiś bardziej gwałtowny ruch. Czekałem, czekałem, czekałem, prawie już zrezygnowałem, ale nagle poczułem, jakby w moją dłoń uderzyła mucha, albo komar, albo coś innego lżejszego i delikatniejszego od biedronki.
I tyle, koniec emocji. Nie podnieciło mnie to w jakiś wyjątkowy sposób 😀 Czy to normalne? Czy Wy w chwili poczucia ruchów dziecka czuliście więcej emocji? Czy ja jestem jakiś dziwny?
Dziecko się rusza, wiem, że jest z nim wszystko ok i to mi wystarczy. Wcale nie muszę macać go przez skórę swojej żony. Podotykam go jak się urodzi. I żeby nie posądzono mnie o pedofilię – podotykam go normalnie.