Mam takie wspomnienie, kiedy w sumie chyba po raz pierwszy zostałem sam na sam z małym dzieckiem. Miałem może 12-14 lat. Oglądałem na żywo mecz, jakiejś podrzędnej wiejskiej drużyny. Obok mnie usiadł mały chłopczyk, w wieku może max 4 lat. I zaczął ze mną rozmawiać.
Najpierw zapytał o to, co robię. Później spytał dlaczego to robię. Później pytał o to, dlaczego Ci panowie grają w piłkę. Następnie interesowało go to, dlaczego lubią grać. Później prawdopodobnie pytał o to, dlaczego odczuwają przy tym emocje. Tego już nie pamiętam. Wiem tylko, że usłyszałem kilkanaście „DLACZEGO”, po których miałem ochotę wykopać sobie dołek, wskoczyć do niego i poprosić tego małego chłopca o to, żeby mnie zakopał. Powstrzymało mnie przed tym tylko to, że bałem się, że zapyta o to, dlaczego ma to zrobić.
To było straszne przeżycie, tym bardziej, że zwłaszcza w wieku młodzieńczym nie należałem do grona osób, które lubią rozmawiać. Wolałem, gdy nikt niczego ode mnie nie chciał, nie mówił do mnie, a najlepiej mnie nie widział.
A tu przyszedł taki malec i prawie mnie zabił, serio – traumatyczne przeżycie, które tkwi we mnie do dzisiaj, inaczej bym o tym przecież nie pisał.
I tak dorastając, starzejąc się, poznając żonę i planując dzieci wiedziałem, że kiedyś nadejdzie moment, w którym i moje dziecko zacznie być wszystkiego ciekawe i zacznie zadawać mi tego typu pytania. Bałem się tego, bałem się, że będę się denerwował i nie będę wiedział, co mu odpowiadać. Ale jakoś z tym sobie radzę, chociaż czasem aż sam łapię się za głowę, gdy słyszę to, co mówię dziecku odpowiadając po raz 21 na pytanie o to, dlaczego albo gdzie coś jest.
Na przykład ostatnio, w drodze do Częstochowy, przejeżdżaliśmy przez Lubszę. Andrzej coś marudził, więc powiedziałem do niego: „Zobacz, tam jest Kościół, fajny”. Już sekundę później tego żałowałem. Dalszy dialog wyglądał tak:
– gdzie?
– po Twojej prawej stronie
– gdzie?
– spójrz przez okno obok Ani
– a co tam jest?
– Kościół
– gdzie?
– w Lubszy
– gdzie?
– już nigdzie, minęliśmy go
Fajnie. Takich rozmów jest przecież zdecydowanie więcej i mierzy się z nimi każdy z nas, rozwijając swoją kreatywność. Wbijaj do mnie na Facebooka i pochwal się swoimi ;-). No chyba, że Twoje dziecko nie zadaje tego typu pytań?