W środę Andrzej skończył pół roczku. Powiem Ci, że ten czas tak zapierdziela, że nawet nie wiem kiedy to minęło. W międzyczasie sporo się działo, mieliśmy problemy, mieliśmy radości, mieliśmy ubaw i mieliśmy awantury o Basię… tfu o dziecko. A teraz mamy kolejną nowość, bo zaczęliśmy wprowadzać Andrzejkowi nowe pokarmy. I znowu mamy ubaw.
Nie będę Ci tutaj ściemniał, że mam jakikolwiek wpływ na takie rzeczy jak kwestia wprowadzenia nowego pokarmu mojemu dziecku. O tych sprawach decyduje mama. Na szczęście nie moja, tylko mojego dziecka. I Kasia właśnie stwierdziła, że zgodnie ze wskazówkami z jakiejś tam książki dodatkowe pokarmy zacznie wprowadzać Andrzejkowi po skończeniu szóstego miesiąca życia. Sądziłem więc, że o 11:56 w środę Andrzej dostanie coś dobrego do jedzonka. Tak się jednak nie stało, o dziwo :P.
Kasia poczekała jeden dzień i nowy pokarm podała naszemu synkowi wczoraj, czyli w czwartek. Pokarmem tym był ugotowany ziemniaczek. A w zasadzie to nie ziemniaczek, a ziemniaki puree stworzone z pomocą maminego mleka ;-). Zanim opowiem Ci jak na nowy pokarm zareagował nasz syn powiem jeszcze o dyni.
Bo nad dynią właśnie przez jakiś czas żeśmy się zastanawiali. Po głowie chodził nam pomysł, aby pierwszym pokarmem innym, niż mleko mamy, była dla Andrzeja dynia. Zorganizowałem nam nawet dynię, która to wyrosła w ogrodzie moich rodziców, ale koniec końców postawiliśmy na ziemniaka. Nawet pomimo tego, że dość mocno naciskałem na kabanosa, który z pewnością posmakowałby Andrzejkowi o wiele bardziej, niż ziemniak ;-).
Bo ziemniaków Andrzej nie lubi! Mieliśmy niezły ubaw w czasie podawania mu tego pokarmu. Krzywił się, wzdrygał i trząsł jak ja, gdy piję wódkę :D.
Początkowo synek był zainteresowany łyżeczką i tym co się w niej znajduje. Na łyżeczce podajemy mu probiotyk i witaminę D, co bardzo mu się podoba. Sądziliśmy, że z ziemniaczkami, zwłaszcza takimi zmieszanymi z mlekiem mamy, będzie podobnie. Nic z tego.
Ja ziemniaków tych nie jadłem, ale spróbowała je Kasia twierdząc, że są bardzo smaczne. Dla Andrzeja było coś z nimi nie tak, bo trząsł się i krzywił jeszcze kilka minut po każdej drobinie ziemniaczka, którą zjadł :D.
Pomijam już to, że konsystencja tego pokarmu była dla niego nowością, nie wiedział co ma z tym zrobić i jak się zachować. Smak jednak zdecydowanie zaskoczył go najmocniej.
Ciekaw jestem jak dalej będzie szło nam wprowadzanie nowych pokarmów. Przypuszczam, że słodycze i kiełbaski będzie jadł o wiele chętniej ;-). To będzie miał po tatusiu :D.
A jak z wprowadzaniem nowych pokarmów było u Twoich dzieci?