Dawno nie pisałem na blogu. Oj dawno. I jeśli miał się pojawić super mocny motywator do tego, aby coś tutaj napisać, to dziś się taki pojawił. U nas nie może być normalnie, u nas nie może być spokojnie. U nas musi być jazda bez trzymanki. I bardzo mi się ta jazda podobała.
Poród z rana jak śmietana
Nie wiem, co Ty robiłeś dziś rano. Pewnie spałeś lub odpoczywałeś po Świętach. Ja za to odbierałem poród. Przyjmowałem do swych dłoni moją córeczkę, która rodziła się tak szybko, że nawet nie zdążyło przyjechać do nas pogotowie. Będziemy mieć historię, którą opowiadać będziemy całymi latami. Nieplanowany poród w domu? Coś niesamowitego.
Przede wszystkim gratulacje dla mojej żony. To tak silna kobieta, że w głowie się to nie mieści. Cieszę się, że ją mam. I w sumie dziwię się, że ona zechciała mieć właśnie mnie.
Trzeci poród? To serio ekspres
Wszystko zaczęło i skończyło się ekspresowo. Nie było czasu do zastanawiania się. Od momentu, w którym Kasia mnie obudziła do tego, w którym miałem w rękach Alicję minęło kilkanaście minut. Najpierw telefon po karetkę i do teściowej, aby przyjechała do dzieci. Później oczekiwanie. Mieszkamy na totalnym zadupiu, którego nawet Google i GPSy nie mają w bazie, więc pogotowie miało problem, aby tu trafić.
Szczegółów opowiadał nie będę. Nie to miejsce i zły czas. Ale kiedy wszyscy przyjechali, to Ala leżała już na piersi mamy, otulona kocykiem. Na szczęście dzieci się nie obudziły.
Czekaliśmy na te narodziny. Przeciągały się. Ale jak już Ala weszła na ten świat, to z przytupem.
Dziękuję Bogu za to, że wszystko dobrze się ułożyło. Dziękuję za to, że zachowaliśmy zimną krew. I dziękuję za to wspaniałe przeżycie.
Warto zapamiętać tutaj dwie rzeczy:
- w czasach covidu poród rodzinny wcale nie jest wykluczony
- trzeci poród idzie dość szybko
A najlepsze jest to, że dziś planowałem zawieźć Kasię do szpitala, aby zrobili jej USG, KTG i być może zostawili na obserwację.