Dzisiaj chciałem napisać troszkę o naszym synku i jego przygodzie z piciem. A w zasadzie o tym, jak to z powodu picia, a w zasadzie jego braku, my rwaliśmy sobie włosy z głowy.
W sumie, to z piciem czegokolwiek poza bezpośrednim piciem z piersi Andrzej problemy miał od samego początku. Nie interesowało go ani picie odciągniętego mleka z butelki, ani mleka modyfikowanego, kiedy to faszerować nim chciały go panie w szpitalu. Później problem dotyczył też picia wody i z butelki, i z kubeczka, i z łyżeczki i z innych cudów. Andrzej zwyczajnie się krztusił, wodę wypluwał i moczył swoje ubrania. A nas martwiło to, że chłopak rośnie, jest coraz starszy, a w ciąż nie pije. Baliśmy się nie tego, że się odwodni, bo on po prostu napajał się mlekiem mamy, ale tego, że z powodu braku talentu do picia ciężko będzie nam szło odstawianie go od piersi.
Kombinowaliśmy na wszystkie możliwe sposoby. Początkowo, wiadomo, próbowaliśmy dawać mu pić z butelki. Wcale nie chciał ssać, tak samo jak i z resztą nie chciał ssać smoczka. W drugiej kolejności w ruch poszła łyżeczka, która też się nie sprawdziła.
Później żona wymyśliła, że trzeba od razu uczyć go picia bezpośrednio z kubka, kupiliśmy więc specjalny kubek dla dzieci Doidy Cup, z którego tak dobrze się im ponoć korzysta. I nic. Po przystawieniu kubka do ust Andrzej je zamykał, ewentualnie wpuszczał do nich troszkę wody, którą się krztusił.
Skoro to nie zadziałało, to postanowiliśmy spróbować kolejnego wynalazku, którym był kubek ze słomką dla niemowląt. No i jak się domyślasz to też nie zadziałało. Słomka służyła jedynie za świetny gryzak.
Z desperacji zdecydowaliśmy się nawet na coś, czego używać początkowo nie chcieliśmy, czyli na kubek niekapek. No i z niego Andrzej też nie chciał pić. Miał ochotę nim co najwyżej rzucać. O ziemię, z wysokości, mocno.
I tak mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące, a ja już zaczynałem myśleć, że nasz syn na piersi będzie do 18stki lub picia nie nauczy się nigdy.
Aż nagle przyszedł bieżący tydzień. Któregoś dnia Andrzej po prostu wziął do ręki kubek ze słomką, słomkę wsadził do ust i zamiast jej gryźć zaczął pić. I to nie tam pół łyka, ale porządnie się napił. Sam z siebie, bez zmuszania, bez wciskania, bez podawania. Kubeczek po prostu leżał sobie koło niego i sam się za niego wziął.
Byliśmy wniebowzięci, zaskoczeni i szczęśliwi. Andrzej zaczął pić nie dlatego, że wcześniej nie umiał, ale dlatego, że chyba po prostu dopadło go pragnienie. Tak być musiało, bo dostaje coraz więcej zwykłych posiłków, a coraz mniej cycka.
W kolejnym dniu żona postanowiła sprawdzić, czy synek pije tylko ze słomki, czy też potrafi również napić się z kubka Doidy Cup. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy synek sam przytrzymywał podawany mu kubeczek ze smakiem pijąc znajdującą się w nim wodę. SZOK! A szok ten był u mnie jeszcze większy, gdy Andrzej usiłował wczoraj napić się wody z wanienki :D. Ma chłopak pragnienie, wkrótce nie będę mógł otworzyć przy nim piwa ;-).
Wpis ten przygotowałem po to, aby uspokoić tych rodziców, których dzieci nie chcą pić wody. Bądźcie cierpliwi. Przyjdzie na to czas, a umiejętność ta przyjdzie sama z siebie. Bo pić nie trzeba umieć, a trzeba tego chcieć.