Znam wiele osób, które mając już pierwsze dziecko stwierdzają, że podziękują za dalszą przyjemność i nie będą już starały się o kolejne dzieci. W przypadku wspomnianych przeze mnie znajomych wynika to z tego, że zwyczajnie boją się oni kolejnego porodu, kolejnego malucha, który wywraca świat do góry nogami i chcą już zmierzać w kierunku spokojnego życia, bez wszystkich atrakcji, jakie daje mały człowiek. Z wielu powodów uważam, że podejście to jest błędne, ale nie chcę się nad tym dzisiaj rozwodzić. Chcę się skupić na tym, że dzieciom żyjącym we dwójkę jest zwyczajnie lepiej.
Spójrzmy na takie pierwsze dziecko. Rodzi się, w naszym przypadku trafia do takiej Polski i ląduje w rękach niedoświadczonych rodziców, którzy kompletnie nie wiedzą, o co w tym całym rodzicielstwie chodzi. Ono uczy się świata, a oni uczą się, jak obsłużyć się dzieckiem, jak się nim zaopiekować i jak nie zrobić mu krzywdy. Czas mija, dziecko ma coraz więcej umiejętności, zaczyna raczkować, chodzić, bawić się. Najczęściej robi to w towarzystwie rodzica, jeśli ma odpowiedni charakter, to jest w stanie zająć się sobą same, przy zabawkach. Częściej jednak siedzi przy nim rodzic, który chętnie spędza z dzieckiem czas, ale w głębi duszy marzy już o chwili spokoju.
W pewnym momencie dochodzimy do etapu, w którym dziecko jest rodzicem znudzone, a rodzic zmęczony. Zaczyna się szukanie pomysłów na to, jak chociaż na chwilę zająć czymś dziecko. W grę zaczynają wchodzić bajki w telewizorze. Najpierw jest 5 minut seansu, a za chwilę 1 godzina.
Rodzicowi wydaje się, że zapewnia dziecku masę atrakcji. W międzyczasie chodzi z nim na plac zabaw, do bawilandii i cholera wie gdzie jeszcze. Zasadniczo szuka się pomysłów na to, żeby zorganizować dziecku czas.
Tak próbując wejść w skórę małego dziecka, które nie ma rodzeństwa, stwierdzam, że ma ono całkiem fajne życie, ze sporą ilością atrakcji, ale z jakimś dokuczającym brakiem.
Z brakiem rodzeństwa.
Piszę to teraz, jako rodzic dwójki dzieci. Dzieci, które już teraz niemal cały czas spędzają we dwójkę. Bawiąc się, uciekając przed sobą, wyrywając sobie zabawki, bijąc się i przekrzykując.
Jestem tego w 100% pewien.
Drugie dziecko ma lepiej
Ma towarzystwo, ma się od kogo uczyć, ma z kim spędzać czas, ma się z kim bawić, ma kogo obserwować, ma kogo zaczepiać. Ma zdecydowanie weselej.
Jednocześnie dodatkowa atrakcja pojawia się w przypadku pierwszego dziecka, który ma nowego kompana do zabaw. Wiadomo, że czasem się na niego wkurza, często nie ma cierpliwości i stara się przed nim uciec, ale zasadniczo bardzo mocno go kocha i docenia, bo życie z rodzeństwem jest weselsze.
Ostatnio powiedziałem pewnym rodzicom, że drugie dziecko to zdecydowanie mniejszy problem. Wszystko przychodzi nam łatwiej, mamy większą ogładę. A przy tym mamy te kilka chwil, w których dzieci zajmują się sobą w czasie zabawy lub zapasów. Każdy jest zadowolony, o ile rzecz jasna wszyscy są zdrowi.
Jeśli miałbym wybierać jako dziecko, to zdecydowanie chciałbym mieć rodzeństwo. Jako rodzic nie mogłem więc zdecydować inaczej. Póki co mam dwójkę dzieci. I chyba na tym nie poprzestanę 😀