Znasz ten moment, w którym Twoje dziecko topi się we łzach, drze się tak, że słuchać je na drugim końcu miasta, a gdy w końcu uzyskuje oczekiwany efekt, to nagle jest uśmiechnięte, a na jego twarzy dziwnym sposobem nie ma śladu po płaczu?
Jeśli tak, to wiesz jak bardzo potrafi to być frustrujące.
Ja wiem, że nie mam jeszcze płaczliwego, 10 letniego dziecka, aby móc zacząć się tą płaczliwością martwić. Moje dziecko ma dopiero 3 lata. Ale płacze tak często, tak głośno i często tak bardzo bez istotnej przyczyny, że ta płaczliwość doprowadza mnie do szaleństwa.
Nie trzeba mieć powodu, aby się popłakać
Moje dziecko potrafi zacząć płakać serio z każdego powodu. Czasem dlatego, że przeleci koło niego mucha, czasem dlatego, że woda była za mokra, czasem dlatego, że w czasie filmu włączyła się reklama, czasem dlatego, że chcemy już wracać z placu zabaw do domu, czasem dlatego, że chciałoby jechać wózkiem, a nie hulajnogą, a czasem dlatego, że jedzie na hulajnodze i ma z górki zamiast pod górkę.
Powodów, dla których moje dziecko potrafi płakać mógłbym wymienić bardzo dużo. Zabrakło by mi miejsca na serwerze. I przy każdym z nich mógłbym powiedzieć, że dla mnie jest to powód bez znaczenia. Dla mnie.
A przecież nie każde dziecko płacze…
Ta płaczliwość frustruje mnie tym bardziej, że obok mam drugie dziecko, 2 lata młodsze, które płacze bardzo rzadko. Tutaj nie ma płaczu z powodu potknięcia się, stracenia równowagi czy zaskakująco zimnej temperatury lodów. Nie ma też płaczu, gdy rozleje się woda, gdy skończą się chrupki lub gdy ma ochotę na serek wiejski.
Mega kontrast.
I tak się teraz zastanawiam nad tym, czy ta płaczliwość u mojego pierwszego dziecka jest wynikiem tego, że akurat taki ma ono charakter, czy też tego, że sam tę płaczliwość wygenerowałem.
Jak mogłem nauczyć dziecko płaczliwości?
W prosty sposób. Na przykład nadmiernym przejmowaniem się każdym jęknięciem dziecka. Pamiętam, że kiedy Andrzej był maleńki, to z wielkim przewrażliwieniem reagowałem na wszystko, co wokół niego się działo. Nie zdążył się porządnie przewrócić, a ja już byłem obok niego. Nie zdążył porządnie jęknąć, że chce kawałek jabłka, a ja już przywoziłem mu taczkę jabłek. I tak dalej.
Może sam tę płaczliwość wywołałem? Może pozwoliłem dziecku na to, aby nauczyło się, że płaczem może wiele wymusić? Może swoją nadwrażliwość przelałem na dziecko?
Wiadomo, że nie mogę powiedzieć, że płaczliwość dziecka w 100% jest moją winą. Kwestia charakteru ma tu też spore znaczenie. Z pewnością jednak w jakimś tam stopniu przyczyniłem się do tej płaczliwości, która to tak mnie teraz wkurza. No i trzeba z tym walczyć.
Jak oduczyć dziecko płaczliwości?
A walka z płaczliwością jest trudna, bo wymaga ignorowania bezpodstawnego płaczu. Bo wymaga cierpliwości w tłumaczeniu, że nic się nie stało i nie ma powodu do płaczu. Bo wymaga tego, aby tłumaczyć dziecku, że póki płacze, to ja kompletnie go nie rozumiem. Zwykle tak jest, że łatwiej nam się czegoś nauczyć, niż oduczyć. Tak też jest z tą płaczliwością.
Jeśli miałbym dać Ci kilka rad odnośnie tego, jak walczyć z płaczliwością u dziecka, to byłoby to:
- zapobieganie nerwowym sytuacjom
- konsekwencja
- chwalenie, gdy na to zasłuży
Przede wszystkim chcę jednak zaznaczyć, że warto pamiętać o tym, że dzieci szybko się zmieniają. Ta płaczliwość, to może być tylko chwilowy okres, który minie. I tutaj potrzebna będzie Ci cierpliwość. I warto ją mieć, bo bez niej można czasem stworzyć problem tam, gdzie go nie ma. Wiem jednak, że jako rodzicowi wcale nie muszę Ci tego tłumaczyć. Dobrze przecież wiesz czy Twoje dziecko płacze od 3 lat, czy też od 2 tygodni :P.