Powiem Ci, że gdy przypominam sobie nasze pierwsze kąpiele Andrzeja, to włos jeży mi się na głowie. I to nie jeden. Przez pierwsze kąpiele rozumiem te, które miały miejsce niemalże do 7 tygodnia jego życia. Czyli było ich pi razy drzwi około 40. Dobrze liczę? Bo później wszystko zmieniło się o 180 stopni. Z dnia na dzień.
Już w moim artykule, w którym opisywałem pierwszą kąpiel noworodka zaznaczyłem, że trakcie jej trwania Andrzej był rozdrażniony. Rozdrażniony to mało powiedziane. On po prostu darł się jak wściekły od momentu rozpoczęcia kąpieli, aż do chwili kiedy po kąpieli Kasia przystawiała go do cycka.
Kąpiel to była męczarnia. Po kilkunastu próbach już przestałem reagować na jego płacz. On się darł i płakał, a ja ze spokojem robiłem swoje przyjmując, że taki płacz to coś normalnego, jak oddychanie. Śmiałem się nawet, że gdyby ktoś z zewnątrz obserwował taką kąpiel, to stwierdziłby, że jestem zimnym draniem bez serca, który całkowicie nie reaguje na płacz swojego dziecka.
Byłem przekonany, że po prostu moje dziecko nie lubi i nie chce się kąpać. Mało tego, po kilku tygodniach zacząłem sądzić, że ono tych kąpieli nigdy nie polubi. Byłem w błędzie.
Ty też pewnie często śmiejesz się lub irytujesz, gdy rodzina czy znajomi dają Ci jakieś złote rady, instruktarze czy przedstawiają jakiekolwiek inne informacje związane z dzieckiem. W moim przypadku około 40% z nich ignoruję (bo uważam, że sam wiem najlepiej jak mogę położyć do łóżeczka moje dziecko, a także wiem, że nie wkładam go do wody lodowatej czy gotującej się), około 20% z nich nie rozumiem, jakieś 30% cierpliwie wysłuchuję i staram się wynieść z nich jakąś naukę. No i zostaje nam 10%, które się sprawdza.
No a rodzina ze spokojem mówiła mi: Zbyszek, poczekaj, on jeszcze pokocha kąpiele, jeszcze będziesz miał problem, żeby z tej wanny go wyciągnąć. No i sprawdziło się. Teraz nie myślę już, że standardem musi być to, że noworodek płacze przy kąpieli. Tak może być, owszem, ale to mija. Z jakiego powodu? W efekcie czego? Nie wiem, po prostu – z zaskoczenia.
Jedni rodzice do kąpieli z przyjemnością podchodzą od początku. Dziecko się relaksuje, spokojnie leży w wanience i obserwuje jak tatuś, czy mamusia je kąpie. Inni z kolei kąpiel kojarzą z traumą, płaczem i nerwowym poceniem się.
I ja, jako przedstawiciel tej drugiej grupy z pełną świadomością mogę powiedzieć Ci, że jeśli Twoje dziecko jest zdrowe i nic mu nie dolega, to po pewnym czasie pokocha kąpiele. Będzie się przy nich odprężało i czerpało z tego przyjemność. Uwierz, warto poczekać. Bo w tej chwili, kiedy wieczorem Andrzej płacze, to wystarczy, że zaczniemy przygotowywać go do kąpieli, a on już jest spokojniejszy. A w wanience po prostu czuje się błogo.
Tak jak i ja, pomimo tego, że wciąż boję się, że ta pierwsza kupa przy kąpieli w końcu nadejdzie 😉
A jak jest/było z kąpielami u Ciebie? Wspominasz jest miło, czy raczej nie chcesz do tego wracać? 😉