Sorry, ale niestety pewnych kwestii przemilczeć nie mogę, przez co na tym moim pogodnym i radosnym blogu przedstawiającym rodzicielstwo w pozytywnym świetle muszą czasem znaleźć się informacje mrożące krew w żyłach, czy też takie, na myśl o których w kieszeni otwiera się nóż. To czy w Twoim przypadku dojdzie za chwilę do sytuacji pierwszej czy drugiej zależy od Twojego charakteru. Ja w każdym razie mam w kieszeni otwarty nóż.
Zaczynam tęsknić za czasami, w których w pracy siedziałem w biurze z innymi pracownikami, którzy rozmawiali przez telefon i tylko czasem odzywali się do siebie. Odkąd wynajmuję swoją własną klitkę, w której pracuję, mam cały czas włączone radio. Przez co docierają do mnie informacje o różnego rodzaju ludziach, których czasem chciałoby się po prostu wychłostać. Za głupotę.
I tak też właśnie było dziś. Ci z czytelników, którzy są bardziej przytomni i oglądają programy rozrywkowe typu Fakty czy Wiadomości mogli usłyszeć o tym już wczoraj. Ja jednak dopiero dziś usłyszałem o wstrząsającej informacji odnośnie tego, że piątkowym lub sobotnim wieczorem (3/4 marca) w Brojcach rodzice pięcioletniej dziewczynki wykąpali ją we wrzącej wodzie. Dziewczynka do szpitala trafiła tydzień później, bowiem z wizytą u lekarza zwlekała jej matka.
W głowie mi się to nie mieści.
Na całe szczęście życiu i zdrowiu dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie zmienia to jednak tego, że zdiagnozowano u niej poparzenia nóg, pośladków i krocza.
Chciałoby się powiedzieć, że ojca powiesiłbym za jaja. A matkę za co innego.
Chciałoby się i się napisało. Ale wiadomo, że bym tak nie zrobił, no bo to nie po bożemu.
Jak do tego doszło?
Póki co ciężko jest ustalić fakty odnośnie całej tej sytuacji. Rodzice dziewczynki co jakiś czas zmieniają zeznania. Matka w chwili zatrzymania przez policję miała we krwi ponad 2 promile alkoholu. Podejrzewam, że w dniu wypadku było podobnie. Jeśli chodzi o sam wypadek, to w tej sytuacji wyglądało to prawdopodobnie tak, że rodzice „przez przypadek” poparzyli dziecko. Nie mają sprawnej łazienki, więc wodę do kąpieli przygotowywali w garnku. Ta się zagotowała, a oni zapomnieli dolać do niej zimnej kąpiąc dziecko we wrzątku. To jedna wersja zeznań. Inna sugeruje, że do wody dziewczynka wpadła sama, po tym jak poślizgnęła się na podłodze. Tiaaa… w to nie wierzę
Sądzę jednak, że gdyby rodzice byli trzeźwi i myślący, to dziewczynce poparzyliby co najwyżej stopy, no bo ok, mogło im się zapomnieć. Ale cała reszta? Masakra.
Nie chcę wierzyć, że ktoś mógł być na tyle złym człowiekiem, aby celowo znęcać się tak nad dzieckiem. Nie potrafię jednak wyobrazić sobie sytuacji, w której pięcioletnie dziecko wkłada do wrzątku nóżki, a pomimo bólu postanawia w nim usiąść.
Dziwne. Chore. Chore. Chore.
Rodzicom wstępnie postawiono zarzut narażenia dziewczynki na ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Mam nadzieję, że w tej rodzinie jest ktoś rozsądny, kto zajmie się dzieckiem i zapewni mu bezpieczne życie. Bo ci rodzice zrobić tego wyraźnie nie potrafią.
I chyba nie dałbym im na to kolejnej szansy. Nawet po kąpieli w lodzie.
Bo na to, aby wykąpać ich we wrzątku mam za miękkie serce. I nie chciałbym dać złego przykładu ich córce.